Jerzy Wilk: Nie było mi łatwo rządzić Elblągiem /wywiad/

– W tej chwili mamy taką sytuację, że są specustawy, a cała dokumentacja została zatwierdzona; geodeci są już na Mierzei Wiślanej i wytyczają kanał. Geolodzy sprawdzają te grunty, a we wtorek [16 października – przyp. red.] wchodzą maszyny – mówi kandydat PiS na prezydenta Elbląga Jerzy Wilk w rozmowie z dziennikarzami Radia ZET.

Gość Radia ZET i Onetu pytany, czy takie zapowiedzi, podobnie jak w 2015 roku, są elementem kampanii wyborczej, stwierdził, że tym razem prace rozpoczynają się na poważnie. – Bez względu, kto wygra wybory w 2019 roku, to już tego nie cofnie. Prace przy budowie kanału będą tak zaawansowane, że bez względu na to, kto wygra […] nie zasypie tego kanału – tłumaczy Jerzy Wilk.

Zapowiada pan współpracę z rządem i z innymi miastami, mówi o bardzo dobrych kontaktach z Energą, ze Stocznią Gdańską, z Urzędem Morskim, z innymi instytucjami. Te instytucje miałyby wspierać Elbląg w jego rozwoju. A jeśli pan nie wygra, to będzie ta współpraca czy nie?

Jerzy Wilk: Na pewno. Bez względu na to, kto będzie prezydentem Elbląga, to niektóre z tych rzeczy, z tych inwestycji i tak już rozpoczynają się. Kanał przez Mierzeję Wiślaną ma być rozpoczęty 16 października, czyli we wtorek.

Czyli rozumiem, że nie będzie tak, że jeżeli wygra PO albo PSL, to inwestycje nagle zamrą w regionie i w Elblągu?

Nie, wręcz przeciwnie, ja uważam, że właśnie w poprzednim okresie one trochę przymarły, ponieważ przez 8 lat tylko markowano prace przy kanale żeglugowym przez Mierzeję Wiślaną, a zakończyło się tym, że ta dokumentacja, na którą wydano 5 mln zł, poszła do kosza.

8 lat minionych to też pana prezydentura.

No nie, moje 1,5 roku.

Tak – się zawiera w tym.

No tak, ale ja w tym okresie, mimo że władza była w rękach PO, ja jeździłem do Sejmu i apelowałem do posłów, żeby nie wstrzymywali prac przy kanale przez Mierzeję Wiślaną, niestety moje apele nie odniosły skutku i połączone komisje samorządu terytorialnego i infrastruktury w pierwszym czytaniu odrzuciły ten projekt.

Ale pan w tych deklaracjach, że ta pomoc rządowa i współpraca będzie niezależnie od tego, kto będzie prezydentem, brzmi trochę łagodniej w pańskich ustach niż w ustach pana partyjnego kolegi w Warszawie Patryka Jakiego. Tam to brzmiało bardzo wyraźnie: jak nie wygra kandydat z PiS-u, to samorządy mogą się pożegnać ze współpracą z rządem”. I tak się zastanawiamy, czy panu się to podoba? Czy takie grożenie to nie jest taki rodzaj korupcji politycznej, takie stawianie wyborców pod ścianą: „Zagłosujcie na mnie, bo nie będzie bonusów od rządu”?

Nie, wydaje mi się, że po prostu… Ja z doświadczenia mogę powiedzieć, jak było i czego można oczekiwać. Jako prezydentowi mnie było bardzo trudno. Ponieważ no niestety, ja byłem w tym otoczeniu, tutaj PO zamierzała wygrać i pani poseł Gelert wtedy w 2013 r. Pan premier Tusk przyjeżdżał pięciokrotnie do Elbląga.

Jarosław Kaczyński też był.

Też, być może dlatego ja wygrałem, wbrew oczekiwaniom władz rządowych. Wiem o tym, jak mi było trudno rządzić miastem, ponieważ atmosfera wokół Elbląga byłą niezbyt przyjazna, mi było znacznie trudniej pozyskiwać środki. Teraz jestem posłem, poznałem i pracę Sejmu, i rządu, i wydaje mi się, że o wiele łatwiej byłoby mi pozyskiwać środki dla Elbląga niż innym. Ja to mówię bez żadnego szantażu i bez takich sformułowań, natomiast tak rzeczywiście jest, że ja przez te trzy lata poznałem możliwości, jak się poruszać w Warszawie, gdzie pukać, o co pukać, z jakich programów korzystać i stąd wydaje mi się, że łatwiej by mi było rządzić teraz przez tą pięcioletnią kadencję niż wtedy, gdy znacznie trudniej było.

A nie łatwiej by panu było wspomagać Elbląg właśnie nadal z perspektywy Warszawy? Jest pan członkiem sejmowej komisji gospodarki morskiej i żeglugi. Przekop Mierzei Wiślanej to taki chyba pański flagowy postulat. Nie łatwiej z Warszawy to zrobić niż ubiegać się o prezydenturę?

Ta moja kadencja była bardzo krótka i ja czuję niedosyt po tej kadencji. Pewne rzeczy udało mi się zrealizować, jak Centrum Rekreacji Wodnej, tutaj widoczne na planszy, natomiast wielu rzeczy już nie zdążyłem, po prostu zabrakło mi czasu. Obniżyłem czynsze o połowę, można było to zrobić.

Czyli teraz chce pan dokończyć to, czego pan nie zdążył wtedy?

Tak. Każdy prezydent, który obejmuje władzę, ma swój program i go realizuje. Ten program mój był całkiem odmienny niż prezydenta Wróblewskiego. W związku z tym ja chciałbym realizować to, co w 2013 i 2014 obiecałem mieszkańcom.

Ale do rady miasta nie będzie pan kandydował, bo wtedy straciłby pan mandat poselski, gdyby się pan dostał, a przecież z perspektywy radnego też może pan próbować przeprowadzić to, czego pan nie zdążył jako prezydent.

Wie pan, jaka rola jest radnego.

Mniejsza niż prezydenta, ale…

Niewielka. Tutaj ja miałem taką trudną sytuację, że miałem tylko 10 radnych, czyli mniejszość, ciągle ciułałem te trzy głosy w innych ugrupowaniach, żeby przeforsować te wszystkie trudne projekty. Ale mimo tego rozmawiałem ze wszystkimi klubami, i z PO, i z ugrupowaniem pana Witolda Wróblewskiego. I mimo że one były w opozycji w stosunku do mnie, rozmowy przed każdą sesją powodowały to, że większość projektów udało mi się zrealizować. Natomiast w tej chwili po to chcę kandydować, żeby realizować program jako prezydent Elbląga, radny sam niewiele może. Trzeba mieć większość w radzie, żeby realizować ten program. Takiej gwarancji nikt nie daje.

Czyli nie wierzy pan w sukces PiS-u w radzie miasta?

Niech pan nie przesadza, przecież rozmawiamy poważnie. Po to startuję jako lider tego ugrupowania, jako poseł, jako były prezydent, żeby zdobyć prezydenturę i mieć większość w radzie. Wtedy jestem w stanie zrealizować ten program dla Elbląga, który zaplanowałem. Tutaj nie ma żadnych takich podtekstów, że ja jako radny mogę coś zrobić. Tu nie chodzi o małą skalę, tu chodzi o Elbląg. Albo będę prezydentem i będę miał większość w radzie, albo przegram wybory i wrócę do ław sejmowych, żeby dokończyć swoją kadencję.

No właśnie, bo pan sam mówi, że z żalem rozstałby się z Sejmem, bo pracuje pan tam w komisji gospodarki morskiej.

No tak, bo to właśnie ja pilotuję ten program budowy kanału żeglugowego przez Mierzeję Wiślaną, byłem sprawozdawcą przed Sejmem, później sprawozdawcą przed komisjami Senatu. Tak że od 2016 r. to jest projekt, który PiS próbuje zrealizować i go teraz rozpoczniemy.

A jak by pan w trzech zdaniach przekonał słuchaczy do tego projektu – przekopu Mierzei Wiślanej?

Po pierwsze to jest szansa na rozwój Elbląga i wszystkich gmin położonych nad Zalewem Wiślanym. Chciałbym przypomnieć, że w latach 2004-2009 ta umowa, która jest między Polską a Rosją, ona jest cyklicznie co pięć lat przedłużana. Wtedy nie została przedłużona i mogliśmy tylko pływać po części Polskiej zalewu Wiślanego. Nawet nie mogliśmy pływać do Bałtyjska i do Kaliningradu. W związku z tym ta swoboda żeglugi i łączność z portami trójmiejskimi jest ogromną szansą dla Elbląga, jeżeli chodzi o nasz przemysł. Mamy tutaj te dawne obiekty po Zamechu, w których pracowało 10 tysięcy pracowników. Tutaj były i są budowane turbiny, ale np. konstrukcje metalowe – nie przewieziemy ich drogą szybkiego ruchu, bo one zbyt wielkie są, trzeba je przewozić wodą. I tutaj jest ogromna szansa, że tutaj te budowane konstrukcje, mamy hale, suwnice, inżynierów – wszystko jest. Natomiast przez to możemy wykonywać te prace portów trójmiejskich uzupełniać, nie rywalizować, ale uzupełniać ich prace. Ale również później te konstrukcje metalowe robić dla innych portów: Rotterdamu, Amsterdamu…

Ale pan sam wspomniał o tym, że 16 będzie tutaj rozpoczęcie budowy, chociaż to rozpoczęcie było trzy lata temu, w 2015 r., też w czasie kampanii wyborczej, Andrzej Jaworski wbijał pierwszą łopatę. Widać, że ten temat jest chyba częścią nieustannej kampanii wyborczej.

No nie, teraz to jest całkiem inna bajka. W tej chwili mamy taką sytuację, że są specustawy, dokumentacja cała została zatwierdzona. Geodeci już są na Mierzi Wiślanej, wytyczają kanał. Geolodzy sprawdzają grunty i we wtorek wchodzą już maszyny, konkretne maszyny wchodzą, bez względu…

To taki dla pana dobry bonus w kampanii.

No tak. Ale czekałem na to wiele lat. Natomiast obojętnie kto – ja wierzę, że PiS, natomiast bez względu, kto wygra wybory w 2019 r., to już nie cofnie tego. Już będą tak zaawansowane prace przy budowie kanału, że bez względu, kto wygra, będzie kontynuował te prace, nie zasypie tego kanału.

Czy to nie jest ten element korupcji politycznej, o którym przed chwilą mówiliśmy – że pan jako kandydat PiS-u pan może więcej, bo pan wie, że rząd wtedy da.

Nie, nie, nie, ja tego nie powiedziałem. Pan mówił, że Patryk Jaki coś takiego powiedział. Ja powiedziałem całkiem coś innego. Natomiast jeżeli chodzi o Mieszkanie+, to jeżeli ileś gmin w Polsce już realizuje ten program, to dlaczego Elbląg ma nie skorzystać? Elbląg złożył taki wniosek, ale on nie nadaje się do realizacji. Złożono projekt budowy mieszkań komunalnych przy ulicy Browarnej, przy której biegną tory tramwajowe, a działka jest niewielka i tam można wybudować jeden blok.

Ale pan złoży inny projekt czy jak pan zostanie prezydentem, okaże się ten projekt, który teraz się nie nadaje do realizacji, nagle się nada?

Złożę nowy projekt, z całkiem inną lokalizacją. Ja byłem prezydentem Elbląga, nie myślcie panowie, że ja jestem bezradnym i nieświadomym tego, co mówię, mieszkańcem Elbląga. Na Modrzewinie są tereny przygotowane pod budownictwo mieszkaniowe. Jest plan zagospodarowania, jest teren uzbrojony, w związku z tym – jaki warunek stawia rząd, żeby te Mieszkania+ wybudować? Żeby były tereny uzbrojone i żeby stosunkowo tanio można było te mieszkania wybudować. Tamten teren jest przygotowany, tam możemy wybudować trzysta mieszkań. Ja chciałbym to zrobić. Bo z tego programu, który my tutaj przygotowaliśmy, zrobiliśmy 5 tysięcy ankiet dla mieszkańców „Elbląg pełen pomysłów”. I to oni podali nam, czego oczekują od władz miasta.

Rozumiem, że pan chce powiedzieć, że jest pan gwarantem tego, że program Mieszkanie+ w Elblągu się dokona.

Mam taką nadzieję. Nie ma takiej gwarancji, ale na pewno, jeśli przygotuję dobry projekt… Tak było z tym CRW, Centrum Rekreacji Wodnej. Ja oddałem pieniądze, które były przygotowane na stadion. Chciano wybudować za 50 mln zł w Elblągu stadion. Olimpia grała wtedy w trzeciej lidze i ten stadion miał być na 10 tys. kibiców. W związku z tym wspólnie z mieszkańcami doszliśmy do wniosku, że to nie ma większego sensu. Ani wielkość stadionu, ani kwota, której nie mieliśmy w budżecie, nie miała większego znaczenia. Natomiast nie było basenu krytego z tą częścią rekreacyjną. Ja zaryzykowałem, oddałem te pieniądze panu marszałkowi, poprosiłem go, żeby ponownie konkurs ogłosił i go wygrałem. Sześć miast startowało, w tym Olsztyn, i ja zrealizowałem. Wydałem na to CRW tylko 8 mln z budżetu miasta, resztę pozyskałem. I CRW istnieje. Ma być druga część tego kompleksu basenowego. Nieraz trzeba zaryzykować, zrobić dobry projekt. Ja miałem młodych współpracowników, 30-40-latków, których teraz nie ma w urzędzie, oni odeszli z urzędu, dlatego że tam się zmieniła diametralnie atmosfera. Oni odeszli, ale gwarantują, że wrócą razem ze mną.

Więcej: https://www.radiozet.pl/Radio/Programy/Gosc-Radia-ZET/Jerzy-Wilk-kanal-na-Mierzei-Wislanej-szansa-na-rozwoj-Elblaga

1 komentarz

  • no name Reply

    15 października 2018 at 09:19

    Panie wilku a kiedy prawo i sprawiedliwość dopadnie fromborskich podpalaczy którzy spalili inspektora? Może nie trzeba by długo i daleko szukać??? Za trudny temat???/

Napisz komentarz

Login

Welcome! Login in to your account

Remember me Lost your password?

Don't have account. Register

Lost Password

Register