Wstrząsający materiał, który pokazała stacja TVN dotyczący „przesłuchania” 25-letniego Igora zakończonego śmiercią mężczyzny, poraził wszystkich. W policji „poleciały głowy”, politycy zapowiedzieli interwencję, a My przypominamy, że również w naszym regionie do takiego skandalu doszło i sprawa nadal nie jest wyjaśniona.

Przesłuchanie w komisariacie i wyjątkowo drastyczne zdjęcia. To, co widać na filmie z kamery zamieszczonej na policyjnym paralizatorze może nie mieścić się w głowie.

Rok temu 25-letni Igor został zatrzymany na wrocławskim rynku, bo przypominał poszukiwaną osobę. Komisariat policji opuścił martwy. Do wstrząsających policyjnych zdjęć i świadków przesłuchania dotarł reporter „Faktów” TVN.

Materiał można obejrzeć tu: https://fakty.tvn24.pl/ogladaj-online,60/rok-temu-igor-zmarl-w-komisariacie-nowe-nagrania,741706.html

Dopiero po interwencji dziennikarskiej we wrocławskiej policji posypały się kary i doszło do dymisji. Z pracą pożegnało się pięciu wysokich oficerów. Pozostaje pytanie, dlaczego dopiero po roku, po ujawnieniu wstrząsających faktów z tego zdarzenia przez dziennikarzy TVN.

Dopiero też po roku budzą się politycy, którzy teraz zapowiadają swoje zainteresowanie sprawą i interwencję.

– Jestem w szoku. Żądam wyjaśnień ze strony Komendy Głównej Policji. Miejsce odpowiedzialnych za takie zbrodnie nie jest w Policji, w więzieniu, ani nawet w dżungli. SKANDAL. Szkoda mi tego młodego człowieka, co On musiał wtedy czuć… – skomentowała materiał Superwizjera elbląska poseł PO Elżbieta Gelert.

Warto przypomnieć, że nie tylko we Wrocławiu doszło do zastosowania przemocy przez policjantów wobec zatrzymanego. Podobne dochodzenie toczy się w naszym regionie, w Olsztynie. Również dotyczy spraw bardzo podobnych. Tyle, że tu obyło się bez ofiar śmiertelnych.

Trwające od ponad dwóch lat śledztwo w sprawie policjantów z komendy miejskiej w Olsztynie, podejrzanych o znęcanie się nad zatrzymanymi, zostało przedłużone do końca czerwca. Dotychczas zarzuty postawiono 17 funkcjonariuszom, a 35 osób uznano za pokrzywdzone.

Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Ostrołęce Elżbieta Łukasiewicz powiedziała we wtorek, że decyzja o przedłużenia śledztwa nie przesądza, że uda się je zamknąć w tym terminie. Jak dodała, dopiero w połowie czerwca będzie można ocenić, czy w sprawie będą wykonywane tzw. czynności końcowe, czy też do Prokuratury Regionalnej w Białymstoku zostanie skierowany kolejny wniosek o przedłużenie śledztwa.

Do tej pory zarzuty przedstawiono 17 byłym funkcjonariuszom z komendy miejskiej w Olsztynie, w tym b. naczelnikowi wydziału do walki z przestępczością przeciwko życiu i zdrowiu oraz jego zastępcy. Status pokrzywdzonych ma w tej sprawie 35 osób.

Część funkcjonariuszy jest podejrzana o stosowanie przemocy, bezprawnych gróźb lub znęcanie się w inny sposób w celu uzyskania zeznań, za co grozi do 10 lat pozbawienia wolności. Mają też zarzuty przekroczenia uprawnień lub niedopełnienia obowiązków. Innym policjantom zarzucono bierność wobec bezprawnych zachowaniach kolegów i podwładnych z komendy.

Zdaniem mec. Lecha Obary, który reprezentuje trzech spośród pokrzywdzonych, ich relacje wskazują, że metody przesłuchań stosowane przez policjantów miały charakter tortur. Obara nagłośnił tę sprawę przed dwoma laty, zaraz po tym jak zgłosił się do niego po pomoc student, u którego policja znalazła niewielką ilość marihuany. Młody mężczyzna twierdził, że przyznał się do popełnienia tego przestępstwa, ale policjanci chcieli wymusić na nim zeznanie, że stale handlował narkotykami.

– To, co opowiadał o przebiegu przesłuchania, było straszne: wyzwiska, groźby, ciosy w twarz i kopniaki. Mówił, że był traktowany gazem pieprzowym i rażony paralizatorem, co potwierdzały ślady na plecach i innych częściach ciała. To wszystko trwało sześć godzin i odbywało się w pokoju, gdzie pracowali i przychodzili inni funkcjonariusze. Przerażające jest to, że nikt nie reagował – powiedział Obara. Prawnik przyznał, że w sytuacjach, gdy zatrzymani oskarżają policję o brutalność, zwykle jest odwieczny problem, komu dać wiarę. Jak mówił, nie wiadomo, czy pokrzywdzeni nie konfabulują, natomiast policjanci zachowują czasem źle rozumianą solidarność w milczeniu i nie chcą obciążać kolegów łamiących prawo.

Po ujawnieniu nieprawidłowości i zatrzymaniu kilku pierwszych podejrzanych, rezygnacje ze stanowisk złożyli ówcześni komendanci: wojewódzki i miejski. Śledztwo początkowo prowadziła prokuratura z Olsztyna, ale po czterech miesiącach zostało ono przekazane do Ostrołęki, żeby uniknąć posądzenia o stronniczość. Prokuratorskie postępowanie w tej sprawie monitoruje Rzecznik Praw Obywatelskich.

Źródło: Radio Olsztyn