Historia Elbląga. Krynicę Morską stworzyli elblążanie!

Krynica Morska, mimo iż obecnie znajduje się w innymi województwie, nadal jest chętnie odwiedzanym kurortem przez elblążan. Nawet jeśli obecnie władze tego miasta są przeciwne przekopowi przez Mierzeję Wiślaną i niechętnie patrzą na Elbląg, związki z naszym miastem są bardzo silne.

Prawda jest taka, że gdyby nie inicjatywa elblążan, być może Krynica Morska nadal byłaby tylko niewielką osadą rybacką. To mieszkańcy naszego miasta stworzyli w tym miejscu kurort, i to już wieki temu, przechytrzając przy tym gdańszczan.

Tak o historii powstania Krynicy Morskiej pisał Juliusz Marek na blogu.

Nadprezydenta regencji kwidzyńskiej oczekiwano już od kilku dni. Nie było go 1 lipca, gdy cała śmietanka towarzyska Elbląga brała udział w hucznym otwarciu Belvedere – pierwszego pensjonatu na Mierzei Wiślanej. Pensjonatu – to za mało powiedziane. Belvedere był włoskim pałacem cudem przeniesionym nad zimne, północne morze. Ale jego okna i tarasy kierowały się ku południu, ku „Morzu Świeżemu”, jak nazywano wtedy Zalew Wiślany. Na parterze domu ulokowano wielką salę, w której od rana serwowano restauracyjne dania. O zmierzchu zaczynały się koncerty, recitale i wieczory taneczne. Z tarasów w pogodny dzień podziwiano rozległą panoramę Zalewu i nieodległej przecież Wysoczyzny Elbląskiej. Najpiękniejsze widoki w Prusach! – tak, miejsce to mogło urzec.

Już na początku lat dwudziestych do samotnej królewskiej stacji pocztowej w Łysicy (dziś Krynica Morska) zaczęły przyjeżdżać nobliwe elbląskie damy wraz z dziećmi. Szybko wydeptały dróżkę do szerokiej plaży Bałtyku, gdzie niepokojone przez nikogo mogły zażywać odpoczynku i słonecznych kąpieli. Ale najbardziej urzekające były widoki na Zalew, no i ten krynicki klimat. Z roku na rok sława miejsca rosła i przybywało wczasowiczów. Ale nie wszystkim podobały się surowe warunki panujące u pocztmistrza i rybaków. Stąd postanowiono wybudować prawdziwy kurort.

Pięciu najbogatszych elblążan, po kilku sezonach gruntownych przygotowań, wystąpiło do Rady Miasta Gdańska o sprzedaż 5 hektarów wydm w Łysicy. A na cóż im te wydmy? – dziwili się gdańszczanie. Nic tam nie urośnie, nic już wyciąć nie można, a i dojechać tam nie ma specjalnie jak. Ale dokładny plan działań już był stworzony. Elblążanie zbudowali statki pasażerskie do żeglugi po Zalewie. Zwieźli nimi cegły, marmury, ziemię ogrodniczą i niespotykane na Mierzei gatunki krzewów i drzew. Tak powstał stylizowany na włoskie pensjonaty dom wypoczynkowy Belvedere otoczony malowniczym parkiem z tarasami i dywanami kwietników. Efekt musiał być olśniewający. Wkrótce też narzucono ścisłe rygory kolejnym hotelom i pensjonatom. Krynica stawała się luksusowym kurortem gdzieś na końcu świata, ale przecież w pobliżu bogatego Elbląga. Mówiono o niej „Neapol nad Bałtykiem”.

Powróćmy jednak do 11 lipca 1843 r. Piątka elbląskich krezusów: August von Roy, Ignatz Grunau, Friedrich Wilhelm Haertel, jego brat Georg oraz Lewin Samuel Hirsch koniakiem i grubym cygarem czciło swój sukces. Od z górą tygodnia Belvedere tętnił życiem, co dzień odsłaniając kolejne tajemnice i atrakcje. Co kilka dni do przebudowanej rybackiej przystani w Krynicy przybijały statki ptasiej floty – „Mewa” i „Sokół” przewożąc nowych letników. A dziś spodziewano si samego nadprezydenta regencji. Von Blementhal przyjechał z Kwidzyna przez Gdańsk. Nie przypuszczał nawet, co go tu spotka. Gdańszczanie ostrzegali go przed niewygodami i trudnościami. Przecież, gdyby choć przez chwilę przypuszczali po co elblążanie kupują kawałek wydmy, nigdy by jej nie sprzedali. Toteż później ciężko przeżywali ten fortel, pamiętając i sobie i swoim sąsiadom, że za grosze oddali elblążanom perłę Bałtyku – najpiękniejszy i najurokliwszy kurort Północy. Taki był początek Krynicy Morskiej – elbląskiej kolonii na drugim brzegu Zalewu Wiślanego.

Źródło: www.truso.republika.pl

 

0 komentarzy

Napisz komentarz

Login

Welcome! Login in to your account

Remember me Lost your password?

Don't have account. Register

Lost Password

Register