Niemiec stworzył piekło zwierzętom. Pójdzie na ponad dwa lata do więzienia! /DRASTYCZNY FILM/

Zapadł wyrok w sprawie Stefana Jakoba D., obywatela Niemiec, który w Cielętniku (gm. Braniewo) stworzył prawdziwe piekło hodowanym zwierzętom. Sąd w Braniewie skazał go na karę 2,5 lat więzienia.

Wyrok w tej bulwersującej sprawie zapadł wczoraj. Sąd Rejonowy w Braniewie uznał za winnego Stefana Jakoba D. dopuszczenia się większości czynów zarzucanych w akcie oskarżenia, w tym dotyczących znęcania się nad zwierzętami w gospodarstwie rolnym w Cielętniku gm. Braniewo na przestrzeni od 2010 r. do 2013r.

– Oskarżony został skazany na karę łączną 2 lat i 6 miesięcy pozbawienia wolności. Ponadto Sąd orzekł dziesięcioletni zakaz posiadania zwierząt i zasądził na rzecz Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Zwierząt Animals nawiązkę w kwocie 10.000 zł. Zastosowane środki są niemalże zbieżne z wnioskami prokuratora, przy czym kara łączna pozbawienia wolności jest nawet wyższa o 3 miesiące. Wyrok nie jest prawomocny – informuje sędzia Tomasz Koronowski, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Elblągu.

Już raz skazany

Stefan D.  obywatel Niemiec, w Cielętniku, Gmina Braniewo, posiada gospodarstwo rolne. W 2007 r. w jego gospodarstwie doszło do porzucenia zwierząt w zamkniętych pomieszczeniach, w wyniku czego, spora liczba tych zwierząt straciła życie. Zanim jednak zwierzęta te padły, cierpiały głód i ból.

Sprawa ta, zakończyła się wyjątkowo niskim wyrokiem sądu.  Właściciel uśmierconych w sposób wyjątkowo okrutny zwierząt, ukarany został karą grzywny w wysokości 2, 5 tysiąca złotych oraz nawiązką na rzecz Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami Oddział w Elblągu w wysokości 1000zł.

Od tego czasu w gospodarstwie w Cielętniku przeprowadzane były przez OTOZ Animals liczne kontrole dobrostanu zwierząt.

Anonimowy mężczyzna zaczepił inspektorów na jednej z ulic Braniewa. W telefonie komórkowym pokazał zdjęcia martwych cieląt, jedno z nich leżało w korycie oraz zdjęcie poranionego, wychudzonego konia. Twierdził, że są to zwierzęta Stefana D. Prosił o jak najszybszą interwencję.

Gehenna zwierząt

Następnego dnia, inspektorzy d.s. ochrony zwierząt OTOZ Animals wspólnie ze specjalistą chorób koni Agatą Ławniczak, przedstawicielem Urzędu Gminy, przedstawicielem Powiatowego Lekarza Weterynarii oraz funkcjonariuszami braniewskiej policji udali się do gospodarstwa w Cielętniku.

Właściciel zwierząt był nieobecny. Na miejscu zastano pracowników i osobę pełniącą rolę opiekuna zwierząt podczas nieobecności właściciela. W gospodarstwie trzymane były konie głównie szlachetne oraz bydło mleczne i mięsne.

Nie udało się stwierdzić, czy zdjęcia przedstawiające martwe cielaki, były zdjęciami faktycznie robionymi w gospodarstwie w Cielętniku. Pracownicy oraz opiekun zwierząt nie potrafili odpowiedzieć, co stało się z martwymi cielakami.

Kiedy zapytano o miejsce przebywania poranionej klaczy, wskazano teren przed jednym z budynków gospodarczych. W miejscu tym zastano klacz nakrytą derką. Klacz była bardzo wychudzona.

– Kiedy odkryliśmy derkę, naszym oczom ukazał się widok, jak z sennego koszmaru – wspominają inspektorzy OTOZ Animals. – Potwornie wychudzone zwierzę. Na ciele klaczy liczne otarcia ponad wieloma guzami kostnymi, ubytki naskórka sięgające skóry właściwej ponad wyniosłościami kostnymi.  Nie była w stanie otworzyć prawego oka z powodu znacznego obrzęku powiek i ropy wydostającej się z kąta przyśrodkowego.  W tym momencie była już ślepa na to oko. Powieka górna jej oka lewego również była opuchnięta. W okolicach stawów nadgarstkowych do okolicy poniżej stawu pęcinowego, ciastowate obrzęki, świadczące o kłopotach z krążeniem.

Urzędnicy reagują – sprawa idzie do sądu

Po zbadaniu temperatury wewnętrznej, gdzie normą jest 37, 5-38, 3 stopni, jej temperatura wynosiła 36, 1 mimo, że przykryta była derką, a temperatura na zewnątrz była dość wysoka, świeciło również słońce.

– Postanowiliśmy natychmiast zawiadomić o znęcaniu się nad zwierzęciem ze szczególnym okrucieństwem Wójta Gminy Braniewo Tomasza Sielickiego, który od razu podjął decyzję o odebraniu w trybie administracyjnym klaczy Stefanowi D. – informują inspektorzy OTOZ Animals.

W niedzielę w asyście policji, przedstawiciela Urzędu Gminy, lekarza weterynarii oraz mediów, inspektorzy pojechali na kolejna kontrolę do Cielętnika.

Jak poprzednio, mimo że poinformowany o interwencji i procedurach, były właściciel klaczy nie pojawił się w swoim gospodarstwie. Zastano za to pijanych pracowników, którzy agresywnie zachowywali się w stosunku do kontrolujących.

Konia trzeba było uśpić

Klacz stała w tym samym miejscu. Nie wprowadzono jej do budynku, bo nie miała siły iść. Po badaniach krwi lekarz weterynarii stwierdziła, że nie nastąpiła poprawa, stan klaczy jest beznadziejny.  Temperatura wewnętrzna była jeszcze niższa niż w piątek, wynosiła 35, 8 stopni. Klacz była coraz bardziej apatyczna, nie reagowała na to, co się robi, z bólu przeżuwała ziemię. Zgodnie z art. 33, ustęp 3 i 4 Ustawy o ochronie zwierząt z dnia 21 sierpnia 1997r. lekarz weterynarii podjęła decyzję o konieczności zakończenia cierpień zwierzęcia.

– W gospodarstwie Stefana D. pozostało jeszcze mnóstwo innych zwierząt, które czekają na pomoc. Konie na pastwisku, pijące wodę z kałuż, jedzące spleśniałe baloty siana.  Kilka cielaków z chorobami skóry, krowy i cielaki w pomieszczeniu gospodarczym przebywające we własnych odchodach – dodają inspektorzy Animals.

 

1 komentarz

  • WIDZ Reply

    8 marca 2018 at 17:29

    Podobnie wygląda sytuacja -w Buczyńcu- nie pochylnia/ (GMINA RYCHLIKI) -17 C ,a KROWY POD LASEM SIĘ PASĄ się w ŚNIEGU. Oczywiście to są krowy czarno -białe…………………………………………………………LEPNO (GMINA RYCHLIKI) KONIE OBOK ZABYTKOWEGO WIATRAKA TEŻ GRYZĄ TRAWĘ W -14C…………………….LUDZIE WIDZĄ ZERO REAKCJI.

Skomentuj WIDZ Anuluj pisanie odpowiedzi

Login

Welcome! Login in to your account

Remember me Lost your password?

Don't have account. Register

Lost Password

Register