Opinia. Wiadukt obroni się sam – sąd niczego nie załatwi
Niedobrze się dzieje jeśli w procesie demokratycznym zamyka się usta radnym poprzez rozstrzygnięcia sądowe. Czy jakikolwiek wyrok w sprawie wiaduktu spowoduje, że rozwieją się wszystkie wątpliwości? Wiadukt obroni się sam – sąd niczego nie załatwi.
Czytając histeryczne doniesienia medialne w temacie ewentualnego skierowania przez Miasto na drogę sądową wypowiedzi Piotra Opaczewskiego, w których jedna z redakcji nawet krzyczy tytułem, że „wiadukt został oczerniony” (jakby to rzecz mogła oczerniona zostać?) przychodzi na myśl przypadek radnego Ryszarda Klima.
Klim, kiedy wykrył wiele nieprawidłowości w funkcjonowaniu Elbląskiego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej i zaczął o tym głośno mówić na sesjach, pytać prezydentów, kierować zapytania do zarządu spółki, również wylądował w sądzie. Z powództwa zarządu EPEC. Otrzymał kuriozalny wyrok zakazu wypowiadania się na temat miejskiej spółki. Radny, uprawniony do kontroli majątku miejskiego decyzją sądu miał nie wypowiadać się publicznie na ten temat. Nikt wówczas nie stanął po stronie radnego.
Jednak w konsekwencji działań Ryszarda Klima ówczesny prezes EPEC – Łukasz Piśkiewicz, decyzją prezydenta Witolda Wróblewskiego, nie mógł wystartować w kolejnym konkursie na to stanowisko. Przypadek?
Piotr Opaczewski wkrótce zasiądzie w Radzie Miasta. W wyniku demokratycznych wyborów uzyskał mandat radnego. Wiadukt stoi i pewnie, według zapewnień wykonawcy i władz miasta, stał będzie jeszcze długo. Czy skierowanie sprawy na drogę sądową przeciwko Opaczewskiemu za to, że chce wyjaśnić wszystkie pojawiające się wątpliwości w tej sprawie, cokolwiek zmieni? Czy one zatrą się po ewentualnym wyroku, które w programie „Alarm” TVP podnosili mieszkańcy oraz Jerzy Wilk?
Analizując wypowiedzi Piotra Opaczewskiego, które padły w tym programie, łatwo wywnioskować, że przyszły radny cytuje po prostu analizę pisma z 28 września br. skierowanego do wojewody mazursko-warmińskiego i do wojewódzkiego inspektora nadzoru budowlanego, które upubliczniła Gazeta Polska Codziennie.
O tym pisaliśmy tu: http://fakty.elblag.pl/gpc-wiadukt-zagrozony-katastrofa-budowlana/
Te rewelacje oraz publikację w Gazecie Polskiej Codziennie prostował już zarówno wiceprezydent Janusz Nowak jak i prezydent Witold Wróblewski. Wiadukt jest bezpieczny – zapewniają nas władze miasta i nie ma powodu im nie wierzyć. Jednak pewne wątpliwości się pojawiają, o których mówią sami mieszkańcy miasta. I mają prawo o tym głośno dyskutować. Na tym polega demokracja.
Wiadukt nie jest własnością prezydenta Witolda Wróblewskiego. Jest własnością wszystkich mieszkańców Elbląga, również Piotra Opaczewskiego. Jeśli pojawiają się jakiekolwiek wątpliwości w zakresie wykonania obiektu, należy je wyjaśniać, nie kierować sprawy do sądu.
W demokratycznym społeczeństwie, pomijając oczywisty proceder znieważenia czy pomówienia konkretnych osób, nie powinno się jednak kneblować dyskusji, wymiany zdań na tematy ważne dla społeczeństwa procesem sądowym. To niczego nie załatwi i nie rozwieje wątpliwości, a co więcej – może utrwalić pogląd, że „może coś jednak jest na rzeczy” skoro jeśli przyszły radny tylko wskazuje na pewne ewentualne nieprawidłowości, sprawa trafia od razu do sądu.
3 komentarze
myk
2 listopada 2018 at 07:09Nie bardzo pamiętam czy w wypowiedzi były pytania, czy oskarżenia.
Gru
2 listopada 2018 at 08:26Przez cały czas budowy podsypka pod wiadukt była dowożona koleją . Dlaczego wypowiada się człowiek który nie miał dostępu do dokumentacji budowy a tym bardziej wstępu na plac budowy. A dodatkowo nie jest specjalistą od budowy dróg i mostów.
marek
2 listopada 2018 at 10:06WIDAĆ że ELBLĄ24 trzyma stronę PIS