Sprawa dręczenia wychowanków domu dziecka wraca do sądu
Sąd Okręgowy w Elblągu uchylił postanowienie Sądu Rejonowego w Działdowie o umorzeniu postępowania w sprawie byłej dyrektorki i pracowników domu dziecka w Lidzbarku, oskarżonych o znęcanie się nad wychowankami. Sprawa będzie rozpatrywana ponownie.
Proces ws. znęcania się na wychowankami domu dziecka miał rozpocząć się we wrześniu 2017 r. w Działdowie. Tamtejszy sąd rejonowy na pierwszym posiedzeniu wydał jednak postanowienie o umorzeniu postępowania z uwagi na „brak skargi uprawnionego oskarżyciela”.
Powodem miała być „niespójność” pomiędzy prokuratorskim postanowieniem o przedstawieniu zarzutów, a aktem oskarżenia. W ocenie działdowskiego sądu, w akcie oskarżenia znalazły się zarzuty, których nie przedstawiono wcześniej podejrzanym w trakcie śledztwa, co naruszałoby prawo tych osób do obrony.
Zażalenie na tę decyzję złożyła do sądu wyższej instancji Prokuratura Rejonowa w Ostródzie, która prowadziła śledztwo.
Sąd Okręgowy w Elblągu – jak poinformował jego rzecznik sędzia Tomasz Koronowski – uchylił postanowienie Sądu Rejonowego w Działdowie o umorzeniu postępowania i przekazał sprawę do rozpoznania tamtejszemu sądowi. Oznacza to, że proces byłej dyrektorki, jej zastępcy i czworga wychowawców niepublicznego domu dziecka w Lidzbarku ma toczyć się przed sądem w Działdowie.
Prokuratura oskarża ich o psychiczne i fizyczne znęcanie się nad wychowankami, za co grozi kara do pięciu lat pozbawienia wolności. Żadna z tych osób nie przyznała się do winy. Według śledczych, do niewłaściwych zachowań dochodziło w latach 2010-2014, a poszkodowanych zostało łącznie 45 dzieci. Prokuratura informowała o naruszaniu nietykalności cielesnej i poniżaniu wychowanków oraz stosowaniu kar nieadekwatnych do zachowań, zamykaniu dzieci w izolatce czy oblewaniu brudną wodą, co miało być karą za pomazanie ścian w jadalni. Była dyrektor twierdziła, że nie ma sobie nic do zarzucenia, a oblewanie dzieci było „formą zabawy”, którą porównała do „biegania po szyszkach na koloniach”.
Po ujawnieniu sprawy, placówkę skontrolowało biuro Rzecznika Praw Dziecka, które oceniło, że mogło dochodzić tam do naruszenia praw dziecka. Nieprawidłowości potwierdziła też kontrola przeprowadzona przez starostwo. Kontrolerzy uznali, że stosowano bezprawne formy dyscyplinowania, które mogły być upokarzające dla dzieci.
Źródło: Onet.pl.
0 komentarzy