To się nie mieści w głowie. Policjanci byli w szoku!
32-letni cyklista został zatrzymany przez policję w Stawigudzie pod Olsztynem. Po przebadaniu go alkomatem funkcjonariusze poprosili, by sprowadził na miejsce kogoś znajomego, kto zabierze jego rower typu damka. No i zaczęły się problemy. Policjanci osłupieli.
Rowerzysta zwracał na siebie uwagę, bo poruszał się “wężykiem”. Mundurowi już na sam jego widok widzieli, że sporo wypił. Badanie wykazało, że ma dwa promile alkoholu we krwi. Zwykle takie historie na tym się kończą, a jedyną konsekwencją nieodpowiedzialnej jazdy jednośladem przeważnie jest tylko wysoki mandat. W tej historii wynik z alkomatu był jednak dopiero początkiem kuriozalnego ciągu zdarzeń.
Krótko potem wyszło na jaw, że 32-latek jest poszukiwany przez prokuraturę, która nie mogła wcześniej w żaden sposób ustalić jego miejsca pobytu. Dzięki zatrzymaniu będzie już je miała.
Funkcjonariusze powiedzieli cykliście, że nie mogą mu pozwolić na dalszą jazdę i ktoś musi zabrać jego rower. Zadzwonił więc po kolegę, który zjawił się bardzo szybko. Problem w tym, że mundurowi najpierw chcieli zbadać jego trzeźwość. Wtedy zatrzymany wypalił: – On pił razem ze mną i wcale trzeźwiejszy nie będzie. Dzwonię po innego kumpla.
“Inny kumpel” krótko potem rzeczywiście przybył na miejsce. W dodatku był całkowicie trzeźwy. Tyle że pojawił się inny problem.
– Po sprawdzeniu 37-latka w policyjnych systemach okazało się, że jest poszukiwany przez olsztyńską prokuraturę do przedstawienia mu zarzutów dotyczących znieważenia funkcjonariusza publicznego – relacjonuje Rafał Prokopczyk z Komendy Miejskiej Policji w Olsztynie. – Mina pana zabezpieczającego pojazd była bezcenna.
Ostatecznie rower trafił do trzeźwego kolegi, który będzie odpowiadał karnie za znieważenie funkcjonariusza. Nietrzeźwy sprawca całego zamieszania dostał mandat w wysokości 500 zł.
źródło: onet.pl
0 komentarzy