Elblążanka walczy o syna. „Partner porwał moje dziecko”

Pani Anna z Elbląga od ponad półtora roku nie może odzyskać swojego dziecka. Po rozstaniu z partnerem, ojciec nie oddał matce syna – mimo iż ustalono, że dziecko będzie mieszkało z kobietą. Dla elblążanki zaczęła się gehenna walki w sądach o prawo do syna.

Nigdy nie sądziłam, że będę zmuszona prosić kogokolwiek o pomoc, że będę musiała podjąć taką heroiczną walkę, ale sytuacja w której się znalazłam mnie do tego zmusiła. 1.5 roku temu mój były partner porwał naszego synka. Nie wiedziałam gdzie przebywa, czy wszystko z nim w porządku, czy jest zdrowy. Przez opieszałość sądu nie widziałam synka pół roku.

W końcu Sąd po 8 miesiącach walki, ze względu rzekomą utratę więzi przyznał mi jedynie widzenia z synkiem a opiekę stałą powierzył ojcu. Nikt nie patrzył na to, że mój były partner pozbawił mnie kontaktu z synkiem, że pomimo mojej natychmiastowej walki to wszystko tak długo trwało. Pół roku nie widzenia to długo, ale czy można rozerwać więź pomiędzy matką a dzieckiem?

Teraz pozostała mi walka, walka o to by móc na stałe odzyskać synka. Poruszę niebo i ziemię,  abym mogła codziennie przytulać moje serduszko. Aktualnie widuję synka dwa razy w miesiącu, zabieram go na weekend do siebie. Żeby spędzić z nim choć te trochę czasu pokonuje co dwa tygodnie prawie 300 km. I tak w ciągu weekendu cztery razy, ale czego matka nie jest w stanie zrobić dla swojego najukochańszego dziecka. Podczas każdego naszego wspólnie spędzonego czasu synek powtarza mi że chciałby mieszkać ze mną, że chciałby żebym była przy nim. Za każdym razem moje serce pęka na miliony małych kawałków… „ – pisze do nasze redakcji Pani Anna.

Kobieta opowiada, że razem z partnerem mieszkali w Warszawie. Kiedy jednak doszło do rozstania ustalili, że nie będą walczyli w sądzie o prawo do dziecka. Miała odbyć się mediacja w tej sprawie. Ustalono również, że syn będzie mieszkał z mamą. Tyle ustaleń. Kobieta miała mieszkać z synem w wynajętym mieszkaniu w Warszawie. Kiedy jednak pani Anna stwierdziła, że wraca do Elbląga ponieważ nie jest w stanie utrzymać się w stolicy, zaczęły się problemy.

– Dałam synka na spotkanie z ojcem w dniu 18 marca 2017 r. Nie widziałam już więcej synka aż do 18 sierpnia. 19 marca sprawa została zgłoszona na policję o porwanie ale w naszym kraju nie ma porwania rodzicielskiego. Mój były partner wiedział o tej luce prawnej i przez pół roku ukrywał się z synkiem. Podczas pierwszej rozprawy w sądzie usłyszałam, że w styczniu „mój ex” złożył już pozew do sądu o odebranie mi praw. Wszystko miał ukartowane. Niby polubowny rozstanie, mediacje, a naprawdę wcześniej złożył w sądzie dokumenty. Sędzia przyznała mu opiekę bo stwierdziła, że straciłam więzi z synkiem w tym okresie co nie widziałam dziecka – dodaje elblążanka.

Pani Anna się nie poddała i walczy w sądzie w Warszawie o prawo do swojego syna. Jak jednak sama przyznaje, ta długa batalia wyczerpała nie tylko ją ale również jej środki finansowe. Dlatego zdecydowała się uruchomić zbiórkę pieniężną aby pokryć koszty walki w sądzie.

– Proszę Was, jeżeli możecie wesprzyjcie mnie choć niewielkim datkiem. Dojazdy po synka, alimenty i inne wydatki, koszta za mecenasa… to wszystko to znacznie więcej niż to co zarabiam. Rodzina i przyjaciele mocno mnie wspierają od samego początku, ale nie mam sumienia prosić ich więcej o pomoc. Zebrane pieniądze chce przeznaczyć na koszta sądowe oraz na opłacenie prawnika. Proszę pomóżcie mi odzyskać mojego synka, którego kocham najbardziej na świecie, pomóżcie mi odzyskać sens życia… – pisze kobieta.

Pani Annie każdy może pomóc poprzez wpłatę na stronie: https://zrzutka.pl/na-mecenasa-i-rozprawy-odzyskanie-synka-po-porwaniu-przez-ojca-gmve72

Przewijanie do góry