Kolejna dramatyczna walka o życie bociana. „Pacjenta” do Gronowa przywieźli policjanci
Kolejna dramatyczna bociania historia. Sami ją oceńcie bo mi nie wypada. Otrzymałam zgłoszenie z Morąga do połamanego bociana. Bociana dowiozła policja, prosto z lecznicy w Morągu, gdzie trafił z powodu otwartego złamania k. piszczelowej – informuje Fundacja Centrum Pomocy Dzikim Zwierzętom z Gronowa Górnego.
Spędził tam 4 godz. i gdy do mnie dojechał był konający! Wychłodzony, odwodniony, z wisząca nogą i sterczącą na wierzchu kością. Co przez 4 godz robiła pani doktor? W policyjnej furgonetce założyliśmy prowizoryczny opatrunek i zabezpieczyliśmy złamanie na czas dalszej podróży. Nie dawałam mu szans, był w bardzo złym stanie.
W gabinecie trafił prosto do cieplutkiego inkubatora pod tlen i kroplówkę, dostał antybiotyki i czekaliśmy. Cała dobę leżał bez ruchu, nie reagował. Straciłam nadzieję.
Nad ranem czekała mnie niespodzianka. Bocian „stanął na nogi” jeśli można tak powiedzieć o bocianie ze złamana nogą! Gdy się do niego zbliżyłam wymierzył mi cios dziobem. Chyba mnie polubił?
Proszę Was o wsparcie finansowe na leczenie i rehabilitację naszego pacjenta – to będzie długi proces powrotu do zdrowia.
Dziękuję policjantom z Morąga za szybką pomoc i opatrzenie bociana. Pełny profesjonalizm! Gratuluję.
0 komentarzy