Tragedia na zawodach w Elblągu. Środowisko triathlonistów podzielone
Jak informuje Radio Olsztyn, trwa wyjaśnianie przyczyn śmierci 42-letniego mężczyzny, który zmarł podczas niedzielnych zawodów triathlonowych w Elblągu. Są już wstępne wyniki sekcji zwłok. W środowisku sportowców natomiast trwa dyskusja: czy to etyczne, że zawody nie zostały przerwane?
O tym czy w obliczu tej tragedii zawody, które odbywały się w Elblągu w niedzielę powinny zostać przerwane pisaliśmy tu: http://fakty.elblag.pl/zawodnik-nie-zyje-ale-zawodow-nie-przerwano-organizator-nie-informuje-o-tragedii/
Została przeprowadzona już sekcja zwłok zawodnika. Wstępnie przyjęto, że przyczyną śmierci mężczyzny była niewydolność krążeniowo-oddechowa. Na początku służby informowały, że zawodnik zakrztusił się wodą, teraz wiadomo, że zasłabł zaledwie kilkadziesiąt metrów od brzegu.
– Na początku jest się w amoku startowym. Ta informacja dopiero dotarła do nas, kiedy byliśmy na mecie – powiedział Polskiemu Radiu Olsztyn Tomasz Maksymowicz, triatlonista, który uczestniczył w elbląskich zawodach.
Firma organizująca imprezę wydała oświadczenie. Zapewnia w nim, że zawody były rzetelnie zabezpieczone, a pomoc została udzielona zawodnikowi natychmiastowo. W niedzielę potwierdził to także rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Elblągu.
– Akcja reanimacyjna trwała naprawdę bardzo długo, kilkadziesiąt minut – podkreślał Filip Szołowski z firmy Labo Sport Polska, organizator zawodów. – W tym czasie część zawodników jest na trasie kolarskiej, kilkadziesiąt kilometrów dalej, inna grupa na trasie biegowej, jeszcze inny na mecie. To trudne, żeby w takiej sytuacji przerwać imprezę. Poza tym, nie było też zapotrzebowania ze strony policji, żeby te zawody przerwać – dodał Szołowski.
Tymczasem olsztyńska triathlonistka Magdalena Mielnik jest zdziwiona postawą organizatorów. – Organizatorzy zobowiązują się zapewnić bezpieczeństwo, ale też godne poszanowanie praw człowieka. Jeżeli więc zawodnik umiera, a impreza dalej trwa, jakby nic się nie stało, to dla mnie jest to jednoznaczny znak, że organizatorzy nie szanują najważniejszej wartości, jaką jest życie – podkreślała Mielnik w rozmowie z Polskim Radiem Olsztyn.
Odmiennego zdania jest Andrzej Kamiński, olsztyński szkoleniowiec kanadyjkarzy, uznany za najlepszego trenera 2013 roku. – Na pewno, każda strata na imprezie sportowej jest przykra, ale myślę, że nigdy do końca nie wiadomo, jak zakończy się ta pomoc. Jeżeli chodzi o nasze podwórko, to myślę, że każdy jest zaangażowany w pracę swojego zawodnika – dodał Kamiński.
Ceremonia zakończenia elbląskich zawodów odbyła się na placu katedralnym. Ze względu śmierć 42-letniego zawodnika, odbyła się bez fanfar i muzyki.
Źródło: Radio Olsztyn
0 komentarzy