Dziewczynka zginęła podczas kuligu. Ojciec usłyszał zarzuty
Do 8 lat więzienia grozi mężczyźnie, który zorganizował kulig pod Elblągiem, w trakcie którego zginęła jego 15-letnia córka. Mężczyzna usłyszał zarzut spowodowania ciężkiego wypadku komunikacyjnego – informuje Radio Olsztyn.
Do tragedii doszło w styczniu, w miejscowości Adamowo w gminie Elbląg. 40-letni kierowca renault trafic ciągnął na sznurku za samochodem trzy worki foliowe, a na nich sześć osób, po dwie osoby na worku. Na zakręcie ostatnia para wypadła z drogi i uderzyła w drzewo. Obrażeń doznały dwie nastolatki. 15-latka z ciężkimi obrażeniami głowy zmarła w szpitalu. Druga z dziewcząt miała złamaną rękę i stłuczenia głowy.
Prokuratura rejonowa w Elblągu, prowadząca postępowanie w sprawie wypadku, zleciła opinię biegłym. Otrzymała ją teraz – powiedział rzecznik Prokuratury Okręgowej w Elblągu Sławomir Karmowski.
Prokurator podał, że Adam K. usłyszał zarzuty dotyczące spowodowania ciężkiego wypadku komunikacyjnego, w którym dwie osoby zostały poszkodowane. Mężczyzna, który jest ojcem 15-latki przyznał się do winy – podał prokurator. 40-latek w chwili wypadku był trzeźwy.
Policja wskazywała, że przepisy ruchu drogowego kategorycznie zabraniają ciągnięcia za pojazdem osoby na nartach, sankach, wrotkach lub innym podobnym urządzeniu. Organizacja takiego kuligu jest wykroczeniem, za które kierowca może zostać ukarany 500-złotowym mandatem i punktami karnymi przez policjanta lub jeszcze wyższą grzywną przez sąd.
Policjanci podkreślali, że to wcale nie grzywna może okazać się największą karą.
Taka lekkomyślna zabawa może skończyć się poważnymi obrażeniami, a nawet śmiercią uczestników kuligu, który wymknie się spod kontroli. A żeby tak się stało naprawdę nie trzeba wiele. Wystarczy chwila nieuwagi, ciut za duża prędkość i jakaś nierówność, kamień lub konar drzewa ukryty pod śniegiem, żeby doszło do tragedii, której można było uniknąć – mówił wówczas Jakub Sawicki z elbląskiej policji.
0 komentarzy