Historia (nie)przekopania Mierzei Wiślanej. Czy tym razem się uda?
Kanał przez Mierzeję Wiślaną, dającą Elblągowi „otwarte okno” na Bałtyk, mógł zostać wykonany już kilkukrotnie. Zawsze jednak coś stawało na drodze do realizacji tej inwestycji. Ostatni raz, taki projekt pojawił się w latach 70-tych ubiegłego wieku. Czy tym razem się uda?
Wiele wskazuje na to, że w końcu dojdzie do budowy kanału żeglugowego przez Mierzeję Wiślaną. Obecny rząd chce to wykonać i nawet pada konkretna data – po roku 2020 już powinny do Elbląga przez taki kanał wpływać statki. Tymczasem warto wiedzieć, że już w XV wieku myślano o takim rozwiązaniu.
Założony na początku XIII wieku u ujścia Nogatu do Bałtyku Elbląg, do chwili zajęcia przez Krzyżaków Gdańska był najważniejszym portem zakonnego państwa. W tym czasie Mierzeja Wiślana nie była jeszcze do końca ukształtowana. Przesmyki i cieśniny to pojawiały się, to znów znikały. Dziś trudno je nawet zlokalizować. Najprawdopodobniej kilka wieków wcześniej, gdy do Truso żeglował Wulstfan, przesmyk taki znajdował się naprzeciw dzisiejszego Tolkmicka, w okolicy wsi Skowronki lub Krynicy Morskiej. Z czasem „oddalał się” na wschód, by w latach 1510 – 1520 ustabilizować się w rejonie Piławy.
Takie oddalenie przesmyku od portu w Elblągu było bardzo uciążliwe. To nie tylko wydłużenie drogi statków do portu, ale też konieczność kosztownego stałego pogłębiania pirsu na płytkim Zalewie Wiślanym. Ale głównym czynnikiem zachęcającym kolejnych władców Polski do prób przekopania Mierzei Wiślanej była przede wszystkim polityka. Od połowy XV wieku Elbląg i Bałgę oraz Piławę dzieliła granica. Władcy cieśniny wykorzystywali to, utrudniając żeglugę, wprowadzając dodatkowe opłaty i cła, a nawet zamykając ją dla statków zmierzających do Elbląga. Zdarzało się nawet, że zmuszano kapitanów do tego, by zamiast do Elbląga wpływali do portu w Królewcu.
Pierwsze polityczne próby unormowania żeglugi z Elbląga miały miejsce jeszcze w XV wieku. 24 sierpnia 1457 r. król Kazimierz Jagiellończyk wydał przywilej nadający Elblągowi urząd rybicki obejmujący również część Mierzei od Skowronek do Łysicy. Jednak trzy miesiące wcześniej tenże król przekazał całą Mierzeję Gdańskowi. Oba wykluczające się przywileje były przyczyną nieporozumień i kłótni pomiędzy miastami. Ale przecież nie cała Mierzeja należała do Gdańska. Granicę przeprowadzono nie na cieśninie, jak to sugerowali Polacy, a w poprzek Mierzei. Niekorzystne w efekcie pertraktacje oddały Cieśninę Piławską pod panowanie krzyżackie, czego konsekwencje odczuwamy do dziś.
Znana nam pierwsza próba przekopania Mierzei Wiślanej datowana jest na rok 1577. Zbuntowany Gdańsk nie uznał Stefana Batorego jako władcy Polski. Aby pokonać Gdańsk i zmusić miasto do uległości, król postanowił utworzyć flotę wojenną. Do tego celu delegował kasztelana wiślickiego Mikołaja Firleja. Firlej miał też rozpoznać możliwość przekopania Mierzei Wiślanej i zbudowania w przesmyku portu i bazy wojennej. Wkrótce też do Elbląga zjechał sekretarz królewski Piotr Kłoczewski, aby na miejscu zbadać możliwości wykonania kanału żeglownego przez Mierzeję Wiślaną. Po dokonaniu pomiarów ustalił, że najdogodniejszym miejscem dla przekopu i budowy konkurencyjnego dla Gdańska portu są okolice wsi Skowronki. Losy potoczyły się jednak inaczej, niż zamierzano. Gdańsk uznał Batorego i kosztowana inwestycja okazała się niepotrzebną.
Ponownie do tematu powrócono za panowania Jana Kazimierza. Dowodem na to są plany sporządzone podczas wojny polsko-szwedzkiej (1654-1660). Na wykreślonych przez holenderskich inżynierów mapach, na Mierzei Wiślanej w okolicy Skowronek zaznaczono ufortyfikowany przesmyk i fort o nazwie „Gród Jana Kazimierza”. Wcześniej podobny fort zbudowany został na Półwyspie Helskim.
Pomysł przekopania Mierzei Wiślanej pojawiał się jeszcze kilkakrotnie. Za czasów Jana III Sobieskiego kasztelan chełmiński Kazimierz Rogala-Zawadzki w roku 1685 zaproponował wzniesienie na Helu lub Mierzei Wiślanej konkurencyjnego dla Gdańska portu. Później, już w czasach niemieckich, w roku 1913 prasa elbląska postulowała przekopanie Mierzei i skrócenie drogi wodnej do elbląskiego portu. W roku 1928 wykonano nawet szczegółowy plan osuszenia Zalewu i zbudowania kanału z Elbląga na pełne morze. Podobny w założeniu plan opracowano już wcześniej, bo w roku 1874.
Po II wojnie światowej, gdy prawie wszystko, a szczególnie problem pogranicza polsko – radzieckiego, było „sprawą polityczną”, temat traktowano ze szczególną ostrożnością. Naukowcy i prasa nieśmiało powracali do pomysłów osuszenia Zalewu i budowy kanału. Dopiero w latach 70-tych ponownie zaczęło być głośno na ten temat. Profesor Krzysztof Luks twierdzi, że to Rosjanie, dla zapewnienia bezpieczeństwa jednostek wojennych przebywających na tym akwenie, zażądali od Polski przekopania Mierzei. I tym razem do tego nie doszło, głównie ze względów politycznych. Wydarzenia roku 1980 na Wybrzeżu zmieniły optykę sił Układu Warszawskiego, a 9 lat później sam Układ Warszawski legł w gruzach.
Większość nieudanych prób dokonania przekopu motywowanych była względami politycznymi. Łatwo więc było usunąć ten argument, choćby obniżając cło w Piławie lub idąc na inne ustępstwa. Również Gdańsk, obawiając się konkurencji ze strony pobliskiego Elbląga lub nowego portu na Mierzei, szybko zgodził się z Batorym, odwodząc go do planów kopania Mierzei. Tak padały kolejne pomysły. W czasach niemieckich po raz pierwszy wysunięto argumenty gospodarcze i ekonomiczne. Elbląg jako duży ośrodek przemysłowy i stoczniowy nie mógł się rozwijać ze względu na kłopotliwy i drogi transport morski.
W dodatku główna stocznia Schichau’a znajdowała się w Wolnym Mieście Gdańsku i produkcja obłożona była niekorzystnym cłem. Jednak i wówczas historia nie była łaskawa. Niemcy wybrali drogę wojny i zamiast budować kanał woleli zdobyć Gdańsk. Dla Elbląga problem ten nie przestał jednak nigdy istnieć. Od 600 lat port elbląski ma stałe kłopoty z utrzymaniem żeglugi. Jednym rozwiązaniem tego problemu jest budowa kanału żeglownego w dogodnym miejscu Mierzei Wiślanej.
Źródło: truso.republika.pl
3 komentarze
no name
3 marca 2018 at 13:09Jak bedzie mozna przy tym przekopie coś ukraść i szwagry beda mogły napchać kieszenie to sie bedzie kopać, innego sensu ani ekonomicznego ani ułatwiajacego życie nie widzę.
borówka
28 kwietnia 2018 at 09:42co się dzieje na mierzeji? Pojawiło się mnóstwo graniczników od Mikoszewa po Piaski, pełno kamer po lasach zamontowali i w nocy latają samoloty, czy helikoptery i zielonym laserem skanują całą mierzeję!! ktoś wie o co biega?
Jaroslaw
3 marca 2019 at 13:00Niech nam ruscy oddadzą bezprawnie zaanektowany i okupowany do dziś Królewiec, a wtedy sprawa przekopu sama się ureguluje !!!