Niestety mamy pierwszą ofiarę śmiertelną zatrucia czadem w tym roku. Do tragicznego zdarzenia doszło dziś w mieszkaniu przy ul. Świerkowej. Przybyli na miejsce ratownicy medyczni, mimo podjęcia akcji reanimacyjnej, nie uratowali mężczyzny.
Prawdopodobna przyczyną śmierci 48-letniego mężczyzny jest zatrucie tlenkiem węgla w mieszkaniu. Poszkodowany znajdował się w wannie. Reanimację wcześniej podjął sąsiad. Ratownicy przejęli nieprzytomnego mężczyznę, jednak ich akcja nie przyniosła rezultatu. Stwierdzono jego zgon.
Zaledwie kilka dni temu policja elbląska apelowała o wzmożenie czujności w przypadku możliwości wystąpienia czadu. Policja apelowała o dokładne sprawdzanie instalacji wentylacyjnych oraz o korzystanie z urządzeń ostrzegających o stężeniu tlenku węgla.
Trwa okres grzewczy. Wraz z nim wzrasta zagrożenie zatrucia tlenkiem węgla. Tlenek węgla czyli CO, potocznie zwany czadem w temperaturze pokojowej to bezbarwny i bezwonny gaz, nieweryfikowalny przez zmysły człowieka. Ma bardzo silne własności toksyczne.
W związku z ciężarem właściwym, zbliżonym do ciężaru właściwego powietrza, tlenek węgla, może występować w całej kubaturze pomieszczenia.
Wdychanie nawet niewielkiej ilości tlenku węgla może spowodować zatrucie, silny ból głowy, wymioty, zapadnięcie w śpiączkę a nawet zgon.
– Szczególnie teraz w okresie grzewczym ważne jest sprawdzanie instalacji wentylacyjnych. Ważne szczególnie jeżeli korzystamy z piecyków gazowych do ogrzewania czy podgrzewania wody oraz pieców kaflowych lub opalanych węglem lub pochodną tego paliwa – mówi kom. Krzysztof Nowacki oficer prasowy KMP w Elblągu.
Do najtragiczniejszego przypadku zatrucia tlenkiem węgla doszło w Elblągu w 2008 r. Wówczas czad zabił trójkę małych dzieci i ich babcię. W mieszkaniu przy ul. Królewieckiej przeżył jedynie dziadek.
Jak wykazały ekspertyzy przeprowadzone w mieszkaniu, gdzie doszło do tragedii, kratki wentylacyjne były nieczyszczone i zaklejone, a okna w plastikowych ramach szczelnie zamknięte. Nie zapewniło to cyrkulacji powietrza. Ponadto nie wpuszczano do domu kominiarzy, którzy chcieli przeprowadzić niezbędną kontrolę.
Rodzice oddali dziadkom pod opiekę 3 czteroletnie córki. Gdy na drugi dzień nie mogli skontaktować się z dziadkami, przyjechali do mieszkania. Okazało się, że w mieszkaniu na skutek ulatniającego się z piecyka czadu śmiertelnie zatruły się trojaczki i ich babcia. Sam oskarżony przeżył, bo w czasie, gdy ulatniał się czad, był w innym pomieszczeniu.
Fot. Zdjęcie poglądowe