Ryszard Klim: Raport o stanie Elbląga czyli „krok naprzód, dwa kroki wstecz”
“Przepraszam za zwrot z klasyka , ale-moim zdaniem- jest on kwintesencją kilkuset stron dokumentu, z którego powinniśmy poznać kondycję Elbląga w 2018, z wyjściem na rok bieżący” – pisze były radny miejski Ryszard Klim.
Nie ulegam czarowi pokaźnych zawartości Programów, Strategii i Raportów. Często to jedynie alibi do „przepychania” dnia codziennego. I mamy więc wspomniany Raport o stanie Miasta. Rejestracja działań potrzebnych, zapewniających funkcjonowanie Miasta, ale w ograniczony sposób wychodzących naprzeciwko konieczności przełamania zapóźnienia Miasta.
Określenie „zapóźnienie” nie ma prawa zaistnieć w warunkach władzy absolutnej. Jakże to, ja Włodarz, sam sobie będę przypinał łatkę ? Jesteśmy więc skazani na samodzielne dochodzenie do sedna. Obrady Rady Miejskiej wychodziły bowiem naprzeciwko stwierdzeniu prof. Jerzego Stępnia:”… w tej chwili nie możemy już mówić o samorządzie gminnym w ogóle”.
Kondycja Rady Miejskiej mieści się również w ocenie stanu Elbląga. Obserwowałem obrady na stronie miejskiej. Tysiące oglądających ongiś w TV lokalnej, dzisiaj 20-50 widzów. Nie chcę się znęcać, część pochlebstw to „łubu- dubu”, a dobił mnie głos o tym, że radni jeszcze się nie rozkręcili. Uważam się nadal za samorządowca, trudno byłoby wysiedzieć.
Sesja rozwiała złudzenia. Po każdej stronie: wykonawczej, i tej nadzorującej. Państwo : Maria Kasprzycka i Robert Koliński na portalach apelowali do radnych. Nie ma sensu.
Zasadniczą część naszego bytowania w Mieście organizujemy sobie sami. Tutaj dokonujemy wyborów życiowych. Wiele uprawnień funkcjonowania zbiorowego musimy jednak scedować na władzę uchwałodawczą i wykonawczą. Ich powinności są znane, zgodnie z zasadą pomocniczości („subsidiarity”). Gmina ma się zajmować tym, czego pojedynczy człowiek wraz z rodziną nie może wykonać. I tu jest źle, coraz gorzej. Widzimy nasze odstępstwa cywilizacyjne w wielu dziedzinach. Oddzielając „kreską” minioną kadencję, to i tak I półrocze jest kontynuacją.
W dochodzeniu do sedna, wstydliwie przemilczanego, wspiera nas bogactwo ocen, rankingów, sondaży, badań. Zewnętrznych i wewnętrznych. Także głos opinii publicznej, mediów i lokalnych polityków, z każdej strony. Dla mnie auto-negacją 2018 roku, i zresztą całej kadencji, był tekst „odpowiedzi” P. Prezydenta na mój List Otwarty. Była to okazja do udowodnienia , jakim jestem malkontentem i w związku z tym przygniecenie mnie stosem merytorycznych argumentów. Otrzymałem paszkwil na mnie i zostałem „krytykantem”. Władza uciekła od swoich dokonań, a przecież ukierunkowywałem ją na bardzo pozytywne elementy jej programu wyborczego.
Chcę pomóc w wyszukiwaniu „krytykantów”. Bo w towarzystwie jest raźniej, mimo że Ratusz wpisze na „czarną listę”. A może i nie, bo kalkulacje. „Krytykantów” wielu, więc tylko wybiorczo:
1. „Wyobrażam sobie , że zarządzanie miastem będzie oparte na partnerstwie, a nie na sposobie nakazowo- rozkazowym, a tak wydaje mi się, że jest teraz; …mamy do czynienia z taką prezydenturą za murem administracyjnym…;… do procesu decyzyjnego nikt nas nie dopuścił..; …tej współpracy po prostu nie było…;…nie słuchał, nie rozmawiał z nami o tym co robi…;…o godz. 9 rano ustaliliśmy coś wspólnego , a o godz. 12 … robił coś odwrotnego w sposób zupełnie dla nas niezrozumiały. Współrządzenie to złe słowo… „
Ci „krytykanci” oceniający kadencję i rok 2018 to dzisiaj już ludzie systemu władzy w Mieście. Czy to nie przeszkadza stronom ? Swoista „pryncypialność”? .A może to V Kolumna w Ratuszu?
2. „Elbląg od lat traci na znaczeniu i masowo się wyludnia” – materiał red. Klaudiusza Michalca w „Wirtualnej Polsce” z wypowiedziami mieszkańców- „krytykantów”. Jedyną szansą rozwojową staje się przekop Mierzei, bo „żadnych perspektyw”. Bardzo podpada (przepraszam) red. Rafał Gruchalski : ”żaden pomysł na rozwój miasta w przestrzeni publicznej nie funkcjonuje”.
Nie sposób przytoczyć mnogości krytycznych ocen. Tak też to widzi znaczna część opinii publicznej. Dla władzy miejskiej to wspomniane „krytykanctwo” i „szkalowanie”. Gdzie więc podział się sprzeciw tej władzy wobec opiniodawczej deprecjacji- jej zdaniem – Elbląga. Nie ma sprzeciwu mimo machiny możliwości? Nie ma odwagi ? Jest w postaci swoistego mobbingu nakierowanego na tych, którzy wskazują na elementy zastoju Miasta i „dwa kroki wstecz”.
A w nich: brak scenariusza rozwoju Miasta z jego specjalnością ( turystyka?); nieumiejętność pozyskania inwestorów, a tym samym zatrzymanie młodych absolwentów; niechęć do współpracy z aglomeracją trójmiejską i jej instytucjami ( rozwiały się nadzieje związane z trasą S-7); brak przewidywalności w zapewnieniu usług opiekuńczo-leczniczych lawinowo wzrastającej ilości seniorów ( namiastką potrzeb stał się projekt Kierunek-Zdrowie); niemożność realizacji infrastruktury społeczno- technicznej ( modernizacja szpitala, komunikacja, rekreacja-basen, Dolinka, g. Chrobrego). Realistycznie, na te ostatnie potrzeba środków. Jednak zawodowi „planiści” przegrali projektowo 34 mln na rewitalizację basenu przy Spacerowej. Wygrała „Sielanka”. Dobrze przynajmniej, że to Elbląg.
W zastoju Elbląga znajduje się także „odepchnięcie” mieszkańców od wpływu na decyzje. Karykaturą społecznego udziału stała się „debata” budżetu na 2019 rok.
Kontynuując więc o Raporcie o stanie Elbląga, ale korzystając także z mojego doświadczenia.
Widzę w Raporcie tradycyjną metodę przeskoków nad tym, co ma związek z sytuacją kryzysową. Przytacza się np. pozytywną ocenę czasopisma „Wspólnota” odnośnie zmniejszania zadłużenia. A ta sama „Wspólnota” : „Elbląg wśród najbiedniejszych miast” . Chodzi o rzecz niebagatelną , czyli dochody własne miasta. Idą w znacznej mierze z podatków. Jak mają znacząco rosnąć, skoro w 2018 r. ubyło 349 przedsiębiorców z osobowością prawną. I jeszcze „Ranking Polskich Miast Zrównoważonych 2018- Arcadis” : na 50 miast w ocenie gospodarczej Elbląg na 44 miejscu. Dla otarcia łez- w ochronie środowiska na 13.
Klęską Miasta czyli polityki proinwestycyjnej i promocji gospodarczej przy braku wsparcia przez PAIiIZ i wojewódzkie agencje są dane Raportu dotyczące firm i ilości pracowników. Powyżej 250 zatrudnia 0,1 % elbląskich firm.
Nie zamierzam deprecjonować Raportu. W niektórych miejscach sam spełnia tą rolę. Odsyłam do opisu „innowacyjnej” działalności EPT, realizującego ideę „złotego trójkąta”. Dyrektor powinien zostać wyróżniony. Niedawno stracił stanowisko.
Rok 2018 to kompromitacja „ciepłownicza”. Skumulowały się: kunktatorstwo, obawa przed restrukturyzacją spółek komunalnych, sieć „interesownych” lokalnych powiązań, brak specjalistycznej wiedzy( pozorowanie jej) wśród kierunkowo odpowiedzialnych. Zlekceważono i dalej lekceważy się oczekiwania społeczne. Nie jest realizowane samorządowe słowo honoru czyli program wyborczy z tym związany. Mamy dalsze przeczekiwanie i milczenie wobec łożonych środków publicznych.
Przywołuję jeszcze „krytykanta” z końca kadencji, dzisiaj koalicjanta:
„Od początku kadencji temat został przespany i mam na myśli prezydenta, bo to on jest organem prowadzącym dla EPEC-u. I nic nie zostało zrobione”.
Jako „ciepłownik” samouk łudziłem się ( znowu), że poznamy w końcu i po 8 miesiącach tajemnicę, która znajduje się w głowach Pana Prezydenta i jego zastępcy. Pamiętam ostatnią debatę u P. Rafała i szermowanie „koncepcją”, która zapewni bezpieczeństwo ciepłownicze i troskę o nasze kieszenie. W Raporcie jest dział „Gospodarka komunalna i nadzór właścicielski”. I strona stronę 276. Na tej stronie, bez rozciągnięcia jej, trzy punkty: „ System odbioru i podczyszczanie wód opadowych”, „Zaopatrzenie w ciepło” i „Parametry dotyczące ciepłownictwa”. Tabelki, cyferki. Tajemnice pozostały w głowach.
Tak wynikało z odpowiedzi P. Prezydenta udzielonej podczas sesji radnemu Piotrowi Opaczewskiemu. Zniknęła troska przejawiana w ciągu roku wyborczego. „Jakie zagrożenie”, „Jakie bezpieczeństwo ciepłownicze?” , „Prowadzimy poufne rozmowy”.
To kto pokryje ( pytanie retoryczne) koszty ekspertyz, koncepcji , seminariów, spotkań z udziałem profesorów i prezesów? Do końca mamiono nas budową źródła ciepła i jak dzieci straszono złą Energą Kogeneracją, która 17 lat będzie biła cenami ciepła. Nie było wtedy poufności. Do końca kadencji mamiono też związaną z budową własnego źródła obniżką cen ciepła o 20 %. Uważałem to za demagogię wyborczą, postulując program oszczędnościowy z 5-10 % obniżką.
Możliwość budowy była, a koszty to 100 mln złotych. Zaniechanie to konkretna odpowiedzialność.
Wspomniałem o „odpowiedzi” na mój List Otwarty. W niej Prezydent Elbląga miał szansę wypełnić obowiązki w zakresie informacji publicznej udzielonej mieszkańcowi. Tej szansie nie sprostał. Uległ wraz z osobą opracowującą pismo ( prawdopodobnie najbliższą stanowiskiem, poznaję manierę ) pokusie „dokopania”, wykazując odwagę, która nie istnieje w przypadkach kalkulacyjnych.
W ocenie stanu Elbląga polityka informacyjna jest słowem na wyrost . Mieści się ona w kryteriach dysfunkcji obywatelskiej, zdiagnozowanej w „Raporcie o stanie samorządności terytorialnej” prof. Hausnera. W tej dysfunkcji mechanizmy dialogu społecznego są fasadowe, co w oczywisty sposób zniechęca obywateli do udziału w procesie decyzyjnym. Wyznacznikiem tego jest lekceważony dostęp do informacji publicznej, podstawowego instrumentu aktywności. Tak jak się dzieje w Elblągu. Nie ma mowy o postulowanym przez Fundację Batorego Kodeksie Informacji Samorządowej. Zamiast niego inny kodeks: dobra informacja- żadna informacja.
I jeszcze intelektualnie wysublimowana ( zdaniem autorów „odpowiedzi”) próbka. Przytaczam: „Wiosna zawsze pobudzała do zwiększonej aktywności”. Naturalnie dotyczy mojej aktywności na rzecz WIOSNY. Mam ku temu powody, nie wpadając oczywiście w euforię. Elbląg roku 2019 jest analogią Słupska roku 2014, czyli systemem nierozerwalnych powiązań. Tam prezydent Robert Biedroń przełamał zaściankowość, promując swoje miasto w Polsce i za granicą. My nadal jesteśmy otoczeni przysłowiowymi zasiekami. Tęsknimy za miastem otwartym, uczącym się od innych, i z możliwością podpatrywania przez innych. Niestety, nie mamy czym zaimponować. Może częściowo Starówką, czyli dorobkiem materialnym kilkudziesięciu lat. I tak ją „psujemy”. Zalecam Włodarzom, którzy ni w pięć ni w dziewięć zamieścili wtręt o Wiośnie, jako lekturę obowiązkową: „ Jak Robert Biedroń odmienił Słupsk” , „Biedroń obcina wydatki w ratuszu, SM i miejskich spółkach”.
W piśmie przypisuje się mi stawianie propozycji bez wskazania źródeł finansowania. I to mnie smuci. Panowie nie znają swojego programu wyborczego. Gdyby we władzach Miasta był ktoś reprezentujący lewicowość w prawdziwym tego słowa znaczeniu, napisałbym „Nie wie lewica, co czyni PSL”. Tak nie jest, więc uogólniam nieznajomość. W Liście Otwartym prosiłem o przekazanie mi zakresu realizacji włącznie z zapisami budżetowymi i WPF programów wyborczych „Bezpieczny Senior”, „Zadowolony Pracownik” i innych. Dobrych programów. Prezentowanych w wyborczym październiku nie przeze mnie, lecz przez kandydatów, a dzisiaj radnych Komitetu P. Prezydenta. Kto bardziej znał możliwości finansowe od władzy, odpowiadającej za finanse? Podczas sesji, tej i innych, ani słowa ze strony prezentujących. Martwię się więc, że była to „kiełbasa wyborcza”. Pytać się nadal będę, i nawet oporni muszą skapitulować wobec prawa.
Tak jak wspomniałem, nie sposób oderwać ocenę stanu Elbląga 2018 roku od oceny I półrocza 2019. Nie ma pokory w tym pierwszym, nie ma refleksji nad tym drugim. Sprawujący władzę rozpoczęli stawianie „trzeciego kroku wstecz”.
Ryszard Klim
/materiał nadesłany/
0 komentarzy