Ryszard Klim: Przerażony jestem wybiorczym podejściem do moralności samorządowej
Po elbląskiej „pseudodebacie” budżetowej czyli wstyd i smutek samorządu Na gorąco komentując. Sprawdziły się moje przewidywania. Była to „pseudodebata”. Bo odpowiedzialni (Pan Przewodniczący czy Pan Prezydent?) nie poznali właściwego znaczenia tego określenia.
Podpowiadam na przyszłość. Debata z francuskiego i łaciny to: uderzać, roztrząsać, rozbijać na kawałki – dyskusja o sformalizowanym kształcie , która dotyczy wyboru najlepszego rozwiązania omawianego problemu lub sprawy, mająca najczęściej miejsce w większym gronie osób, np. na zgromadzeniu.
Zgodnie z zasadami tak było przygotowane moje wystąpienie.
Założono i realizowano jednak inny cel; i go osiągnięto. Było to pozorowanie procesu demokratyzacji w wypracowywaniu budżetu 2019. W 3-godzinnej klatce trwała wyliczanka zadań „chodnikowych”, nawet szerszych, potrzebnych, ale w 90 % nie do ujęcia w budżecie. Skomasowano fragmenty interpelacji, zapytań, wniosków.
Było to feudalne posłuchanie.
Osiągnięto także kolejny cel, tak jak mówiłem; spowodowano, że 5 mieszkańców, którzy przełamali w sobie poczucie, że są tam niepotrzebni, nadal czuło się intruzami. Udzielono im z łaski głosu, pilnując jednak, aby nie było dysonansu. Czyli wypowiedzi krytycznych, które tam zalicza się do kategorii krytykanckich. Pan Przewodniczący, przy całym szacunku, niestety przeszkadzał. Może też osiągnął swój cel ?- bo trudno prezentować wystąpienie i polemizować w trakcie. Emocje mają wówczas prawo zaistnieć. Wiem, że przyjemność sprawowania władzy rozwadnia charaktery, potrzeba na to jednak pewnego okresu czasu. Czy to zjawisko już przyśpiesza? Kontynuacją I sesji i tym nieudanym przedsięwzięciem , rządząca część Rady Miejskiej podpisała akt „podległości”.
Już widać, że część radnych spasowała i ich udział w „burzach mózgu” (chyba i tak ich nie będzie) będzie iluzoryczny.
Mentalnie zbliżamy się do Wacława Jarząbka i kultowego „Łubu dubu, łubu dubu, niech nam żyje prezes naszego klubu”.
Środowisko P. Przewodniczącego do niedawna było jednoznaczne w ocenie stylu i filozofii sprawowania władzy ratuszowej. No, cóż, słynny punkt siedzenia. Naprawdę mi przykro.
Swoim wystąpieniem nie dołączyłem do wspomnianego „koncertu życzeń”. Jak mówiłem, propozycje złożyłem właśnie z wyprzedzeniem-17 września ub. roku. Liczyłem na debatę o strategicznych problemach przyszłości, chociaż z drugiej strony-jak zaznaczyłem- wiedziałem ,że „czym skorupka za młodu ( kadencji)…”. Wychodzi na to, że samorząd elbląski będzie „popychał” się tym, co przyniesie następny dzień.
Przerażony jestem wybiorczym podejściem do moralności samorządowej.
Stosuję takowe określenie. Nie powtarzam znanych spraw: transakcji sprzedaży swoich przekonań, „słupów”, itp. Jest nowa „jakość”. Nie tak dawno kandydaci na radnych prezentowali programy wyborcze, o treściach poważnych, a czasem absurdalnych. 2 miesiące, i już po programach. Oczekiwałem uporu radnych , aby przynajmniej rozpocząć wdrażanie programów „Bezpieczny Senior”, „Zadowolony Pracownik”, ”Szczęśliwy Rodzic”, „Usatysfakcjonowany Mieszkaniec”. Prawdopodobnie całkowicie nie zaistniały w projekcie budżetu 2019. Kierunkowi radni głos zabierali, i…..ani słowem o tym, co niedawno było dla nich najważniejsze i gorąco przekonywali o tym Wyborców.
Szanowni Państwo, oczekuję na odpowiedź. Pisemną. Będzie do dyspozycji Państwa. Dokonam na jej podstawie analizy programowej. Oczekuję też, nie będzie to żadną łaską, a powinnością władzy, że projekt budżetu, z kosmetyką „pseudodebatową” zostanie udostępniony w wyprzedzającym terminie. Prosiłem o sprawy „ciepła” w czasie „debaty”. Cisza. Po kadencji kunktatorstwa i kluczenia jednak czas na „kawę na ławę”. Prawdopodobnie wstyd i smutek samorządu się pogłębi.
Ryszard Klim
Były radny miejski
0 komentarzy